poniedziałek, 27 kwietnia 2009

TV on the Radio - Young Liars (EP)

last.fm
Year: 2003
Label: Touch And Go
Tracklist:
1
Satellite (4:33)
2
Staring At The Sun (4:01)
3
Blind (7:15)
4
Young Liars (5:12)
5
Mister Grieves (4:11)

Dobra, przyznam, że lubię zasypywać ludzi entry level stuffem. Choćbyście kręcili mordą w lewo i na prawo, nie zdeprecjonujecie twierdzenia, że entry level stuffu jest tyle, że praktycznie w nieskończoność można odkrywać coś nowego. Chociaż, zależy to też od granic, jakie zawrzemy w definicji.

Ale mniejsza z tym. Chodzi o to, że nawet jeśli weźmiemy pierwszy, lepszy zespół "wejściowy", ma on płyty proporcjonalnie słabo znane. Wyciąganie tych płyt, to ulubione zajęcie całych zakonów ludzi. I tu właśnie, możemy wyróżnić dwa typy słuchaczy.

Bardzo modne jest rzucenie sloganem, że to właśnie ten niepopularny album rządzi, jest opus magnum grupy. Często snoby, elitiści próbują wstrząsnąć światkiem fanów zespołu takim stwierdzeniem i powiększyć swojego internetowego penisa. W jakiejś części wypadków, faktycznie jest to pozerstwo.

Jednak - żeby nie uogólniać - spore grupy przewalają tony starych, niedocenionych płyt, aby odkryć coś godnego uwagi.

W karierze TVotR, tak naprawdę, dwie płyty zostały obdarzone dużym aplauzem. Mianowicie: Return to the Cookie Mountain i Dear Science. Obie płyty są genialne, gorąco polecam. W tym miejscu może pojawić się pytanie: czy w cieniu tak rewelacyjnych albumów mogły ukryć się inne, w mniej przypadającym dla szerszej publiczności stylu, ale dalej świetne?

Tak. Może zbyt przesadzonym stwierdzeniem byłoby powiedzenie, że Young Liars przeszło całkowicie bez echa, ale jest EPką o zdecydowanie mniejszym rozgłosie, niż dwa wyżej wymienione longplaye. Co by nie pisać o pozerach i tym pokrewnych gatunkach - ta płyta stoi na bardzo porządnym poziomie! Jestem świeżo po odsłuchu, ponieważ postanowiłem się w końcu porządnie wziąć za TVotR. Muszę powiedzieć, że krążek polubiłem już po pierwszym odsłuchu!

Young Liars jest bardziej wyprane z instrumentalnych melodii od nowszych dokonań (występuje za to dużo elektroniki, synthów), jednak da się zauważyć chwytliwą linię wokalno-melodyczną.

Na końcu zaznaczę, że albumu nie polecam jako starter - po prostu dałem coś o mniejszej popularności, coś, co będzie znała mniejsza ilość ludzi. I nie będzie jeden z drugim kręcił mordą, że za bardzo entry level. Zespół może i entry level, ale płyta nie. Dlatego powinniście sięgnąć głębiej i ją poznać. A na początek polecam Return to Cookie Mountain lub Dear Science. Dziękuję za uwagę.


PS. Wiem, że post jest bardzo chaotyczny i niektóre fakty wyolbrzymione, ale lubię ludziom truć dupę swoimi gorzkimi żalami i patrzeć, jak się wiją i grymaszą. :]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz