Osom stuff, czyli: Sebe poleca
Rekomendacje muzyczne.
czwartek, 7 czerwca 2012
niedziela, 4 września 2011
Miles Davis - A Tribute to Jack Johnson
last.fm
Year: 1971
Label: Columbia
Tracklist:
A Right Off 26:53
B Yesternow 25:34
O jak bardzo chciałbym nazywać się Miles. Wtedy mógłbym już mieć wejście bardziej spektakularne od Jamesa Bonda - przedstawiałbym się za pomocą jakiejś wysublimowanej gry słów w stylu "I'm Miles. Miles ahead of you.", unosząc głowę w geście "bitch, I'm fabulous", odwracając się i zarzucając płaszczem podczas deszczowej nocy. Powinien temu towarzyszyć jakiś patetyczny soundtrack (Requiem for a Dream *winks*), ewentualnie BA-DUM-TSS wskazujące, że pointa została przedstawiona i zamykające całą scenę. Przedstawiałbym się tylko i wyłącznie w takich warunkach.
Skoro Miles, to dlaczego tylko wczesny? Zdecydowana większość chwyta jedynie Kind of Blue jako płytę całkowicie entry-levelową w odniesieniu do całej kultury muzycznej, bo znać wypada i na tym się kończy jej obycie z dorobkiem tego jazzmana, który przecież był artystą bardzo płodnym. Licząc wszystkie albumy z jego muzyką osiągamy zdumiewającą liczbę - około 600.
Warto wstrzelić się w środek Davisa. Okres od 1968 jest bardzo interesujący, mocno powiewa świeżością, związaną z tym, że muzyk wraz z duchem czasu zaczyna wdrażać elektryczne instrumenty do produkcji. Tak też jest na płycie dziś opisywanej - A Tribute to Jack Johnson, stanowiącej część ścieżki dźwiękowej do filmu dokumentalnego o czarnoskórym mistrzu wagi ciężkiej w boksie - gitara daje o sobie znać, jednak w sposób bardzo delikatny. Moja ulubiona płyta fusion, zaskakuje nieco bardzo mała liczba odsłuchów na last.fm.
Sznurków sobie szukajcie.
PS. Suddenly a post, out of fucking nowhere. Co nie?
Year: 1971
Label: Columbia
Tracklist:
A Right Off 26:53
B Yesternow 25:34
O jak bardzo chciałbym nazywać się Miles. Wtedy mógłbym już mieć wejście bardziej spektakularne od Jamesa Bonda - przedstawiałbym się za pomocą jakiejś wysublimowanej gry słów w stylu "I'm Miles. Miles ahead of you.", unosząc głowę w geście "bitch, I'm fabulous", odwracając się i zarzucając płaszczem podczas deszczowej nocy. Powinien temu towarzyszyć jakiś patetyczny soundtrack (Requiem for a Dream *winks*), ewentualnie BA-DUM-TSS wskazujące, że pointa została przedstawiona i zamykające całą scenę. Przedstawiałbym się tylko i wyłącznie w takich warunkach.
Skoro Miles, to dlaczego tylko wczesny? Zdecydowana większość chwyta jedynie Kind of Blue jako płytę całkowicie entry-levelową w odniesieniu do całej kultury muzycznej, bo znać wypada i na tym się kończy jej obycie z dorobkiem tego jazzmana, który przecież był artystą bardzo płodnym. Licząc wszystkie albumy z jego muzyką osiągamy zdumiewającą liczbę - około 600.
Warto wstrzelić się w środek Davisa. Okres od 1968 jest bardzo interesujący, mocno powiewa świeżością, związaną z tym, że muzyk wraz z duchem czasu zaczyna wdrażać elektryczne instrumenty do produkcji. Tak też jest na płycie dziś opisywanej - A Tribute to Jack Johnson, stanowiącej część ścieżki dźwiękowej do filmu dokumentalnego o czarnoskórym mistrzu wagi ciężkiej w boksie - gitara daje o sobie znać, jednak w sposób bardzo delikatny. Moja ulubiona płyta fusion, zaskakuje nieco bardzo mała liczba odsłuchów na last.fm.
Sznurków sobie szukajcie.
PS. Suddenly a post, out of fucking nowhere. Co nie?
środa, 12 stycznia 2011
L'ONIRAUNOTE - LES CHIMERES EXQUISES
last.fm
Year: 2010
Label: Buda Beats netlabel
Tracklist:
01. Il Est L'heure (4:08)
02. Amoureux (5:46)
03. Sous L'arbre Bleu (8:09)
04. Hazim (5:15)
05. Les Chimeres Exquises (6:24)
06. Au Palais (4:06)
07. L'iguane (3:35)
08. Fender Curry (6:15)
09. Scaphandre (6:11)
Try it
Year: 2010
Label: Buda Beats netlabel
Tracklist:
01. Il Est L'heure (4:08)
02. Amoureux (5:46)
03. Sous L'arbre Bleu (8:09)
04. Hazim (5:15)
05. Les Chimeres Exquises (6:24)
06. Au Palais (4:06)
07. L'iguane (3:35)
08. Fender Curry (6:15)
09. Scaphandre (6:11)
Try it
niedziela, 1 sierpnia 2010
Tom Waits - Orphans: Brawlers, Bawlers & Bastards
last.fm
Year: 2006
Label: Anti-
Tracklist:
Year: 2006
Label: Anti-
Tracklist:
Disc One: Brawlers | |||
1 | Lie to Me | 2:10 | |
2 | Lowdown | 4:15 | |
3 | 2:19 | 5:02 | |
4 | Fish in the Jailhouse | 4:22 | |
5 | Bottom of the World | 5:42 | |
6 | Lucinda | 4:52 | |
7 | Ain't Goin' Down to the Well | 2:28 | |
8 | Lord I've Been Changed | 2:28 | |
9 | Puttin' on the Dog | 3:39 | |
10 | Road to Peace | 7:17 | |
11 | All the Time | 4:33 | |
12 | The Return of Jackie and Judy | 3:28 | |
13 | Walk Away | 2:43 | |
14 | Sea of Love | 3:43 | |
15 | Buzz Fledderjohn | 4:12 | |
16 | Rains on Me | 3:20 | |
Disc Two: Bawlers | |||
1 | Bend Down the Branches | 1:06 | |
2 | You Can Never Hold Back Spring | 2:26 | |
3 | Long Way Home | 3:10 | |
4 | Widow's Grove | 4:58 | |
5 | Little Drop of Poison | 3:09 | |
6 | Shiny Things | 2:20 | |
7 | World Keeps Turning | 4:16 | |
8 | Tell It to Me | 3:08 | |
9 | Never Let Go | 3:13 | |
10 | Fannin Street | 5:01 | |
11 | Little Man | 4:33 | |
12 | It's Over | 4:40 | |
13 | If I Have to Go | 2:15 | |
14 | Goodnight Irene | 4:47 | |
15 | The Fall of Troy | 3:01 | |
16 | Take Care of All My Children | 2:31 | |
17 | Down There By the Train | 5:39 | |
18 | Danny Says | 3:05 | |
19 | Jayne's Blue Wish | 2:29 | |
20 | Young at Heart | 3:41 | |
Disc Three: Bastards | |||
1 | What Keeps Mankind Alive | 2:09 | |
2 | Children's Story | 1:42 | |
3 | Heigh Ho | 3:32 | |
4 | Army Ants | 3:25 | |
5 | Books of Moses | 2:49 | |
6 | Bone Chain | 1:04 | |
7 | Two Sisters | 4:55 | |
8 | First Kiss | 2:40 | |
9 | Dog Door | 2:43 | |
10 | Redrum | 1:12 | |
11 | Nirvana | 2:12 | |
12 | Home I'll Never Be | 2:28 | |
13 | Poor Little Lamb | 1:43 | |
14 | Altar Boy | 2:48 | |
15 | The Pontiac | 1:54 | |
16 | Spidey's Wild Ride | 2:03 | |
17 | King Kong | 5:29 | |
18 | On the Road | 4:14 | |
środa, 28 lipca 2010
Tom Waits - Real Gone
last.fm
Year: 2004
Label: Anti-
Tracklist:
Brain na perkusji, Claypool na basie i tak dalej. Są nawet turntable i scratche.
Year: 2004
Label: Anti-
Tracklist:
1 | Top of the Hill | 4:54 | |
2 | Hoist That Rag | 4:20 | |
3 | Sins of the Father | 10:36 | |
4 | Shake It | 3:52 | |
5 | Don't Go Into That Barn | 5:22 | |
6 | How's It Gonna End | 4:51 | |
7 | Metropolitan Glide | 4:13 | |
8 | Dead and Lovely | 5:40 | |
9 | Circus | 3:56 | |
10 | Trampled Rose | 3:58 | |
11 | Green Grass | 3:13 | |
12 | Baby Gonna Leave Me | 4:29 | |
13 | Clang Boom Steam | 0:46 | |
14 | Make It Rain | 3:39 | |
15 | Day After Tomorrow | 6:53 | |
16 | [Untitled] | 1:17 |
Brain na perkusji, Claypool na basie i tak dalej. Są nawet turntable i scratche.
niedziela, 11 lipca 2010
Back to the roots, czyli czarne płyty
Eksplorując nieprzebrane otchłanie strychu, poza erotycznym kalendarzem z kobietami (wśród których znalazła się i taka, która pod pachą zakonserwowała niemały ekosystem leśny) natknąłem się na pokaźną kolekcję płyt winylowych głównie pochodzenia bułgarskiego. Jak, kurwa, stałem, błyskawicznie dosięgła mnie wspaniała myśl - z owej płytoteki można zrobić użytek, bo wiekowy sprzęt Unitry - gramofon GS-460 Bernard spoczywa w niemalże dziewiczym (a właściwie abstynencyjnym od kilkunastu lat, bądź paru dekad) stanie i pokrywa się kurzem. Zaraz zakasałem rękawy i spracowanymi rękoma począłem analizę brakujących części. Okazało się, że wkładka wcale nie posiada igły. Zrobiłem risercz internetowy, bez zwłoki zakupując odpowiednią część (za około 65zł, ceny podam w przybliżeniu, bo dokładnie nie pamiętam). Po przeczytaniu kilku fachowych for dowiedziałem się, że warto wymienić pasek napędowy, bo guma po tylu latach musiała już utracić elastyczność i stać się krucha. Jako że u mnie gramofon w ogóle nie miał gumy, zamówiłem tę część za kwotę rzędu 15zł. Kiedy obie części zamocowałem, polski sprzęt działał już na pełnych obrotach. Mimo to, aby nie doznawać muzycznych uniesień ze stetoskopem przy igle, zacząłem zastanawiać się nad kwestią nagłośnienia. Na forach wyczytałem, że oprócz głośników, potrzebuję przedwzmacniacza. Moja maszyna nie miała wbudowanej takiej sekcji, więc trzeba było poszukać zewnętrznego. I tak szukałem okazji, ale nie mogłem na nic się zdecydować.
Jednego razu, znudzony przetworami mięsnymi, postanowiłem skorzystać z innego źródła białka - naleśników. Jako że naleśniki bez nadzienia są jak Flip bez Flapa, Bolek bez Lolka, pędem ruszyłem do spiżarki po słoik dżemu. Przebijając się przez masę pustych słoików i innych śmieci, zauważyłem na szafce technologię przyszłości, kolejne dzieło Unitry - Amplituner Stereo Aida AWS 105. Za głośnikami rozglądałem się cały czas i miałem zamiar kupić parę Heco Victa 200, tylko zapomniałem podbić cenę (przyszedłem kilka minut po aukcji). Efekt - jakiś kurwisyn zakosił mi spikersy po okazyjnej cenie. Zaciskając szczęki, jąłem szukać innego sprzętu. Doszedłem do wniosku, że kupię Sony SS-H10. Wielkim przedsiębiorcą nie jestem, kasą też nie sram, a wódka droga. Na parę wyłożyłem 50zł. Jak już miałem pełen zestaw, celowałem w doznawanie przy niedawno zakupionych płytach Waitsa (Swordfishtrombones - 36zł, Rain Dogs - ok. 90zł i Live From Austin, którą dostałem w prezencie). Na sprawdzenie wrzuciłem jakąś płytkę Stonesów na ruszt. Grało pięknie. Jednak nie mam słuchu nietoperza, żeby słuchać muzyki z wibracji igły - amplituner nie działał. Następnego dnia wrzuciliśmy go na tylne siedzenie Subaru i popędziliśmy zawieźć ofiarę do naprawy. W punkcie usług przywitał nas miły dwarf, niższy ode mnie o głowę, co jest nie lada wyczynem. Naprawę zleciłem do 70zł. Następnie wymieniliśmy się numerami, żeby się pobajerować. Za kilka dni zadzwoniłem. Krasnolud zagłuszany przez dźwięki przelewanego żelaza i uderzania mosiężnym młotem o kowadło poinformował mnie, że sprzęt jest już gotowy do odbioru. Dupy w samochód i jadziem. Naprawa kosztowała 55zł. Zadowoleni wróciliśmy do domu, scalamy wszystkie części Wielkiego Planu. KURWA, DZIAŁA. Basy urywają dupę i wybijają okna, czego chcieć więcej. Pełni szczęścia, radości i chwały wbijamy igłę w Waitsa i doznajemy. Wreszcie doświadczamy obecności wyższej inteligencji i pojmujemy istotę wszechświata. Przez jakieś 15 minut. Wtedy to właśnie zesrał się prawy kanał. Aktualnie działa jeden kanał - jeden głośnik. Planujemy ponowne zawiezienie amplitunera do naprawy, jutro.
Podsumowując, na całą renowację wydałem jakieś 185zł, co nie jest kwotą szczególnie wygórowaną, jeśli można wybrać się 30 lat w przeszłość i mieć przy tym tyle zabawy.
Jednego razu, znudzony przetworami mięsnymi, postanowiłem skorzystać z innego źródła białka - naleśników. Jako że naleśniki bez nadzienia są jak Flip bez Flapa, Bolek bez Lolka, pędem ruszyłem do spiżarki po słoik dżemu. Przebijając się przez masę pustych słoików i innych śmieci, zauważyłem na szafce technologię przyszłości, kolejne dzieło Unitry - Amplituner Stereo Aida AWS 105. Za głośnikami rozglądałem się cały czas i miałem zamiar kupić parę Heco Victa 200, tylko zapomniałem podbić cenę (przyszedłem kilka minut po aukcji). Efekt - jakiś kurwisyn zakosił mi spikersy po okazyjnej cenie. Zaciskając szczęki, jąłem szukać innego sprzętu. Doszedłem do wniosku, że kupię Sony SS-H10. Wielkim przedsiębiorcą nie jestem, kasą też nie sram, a wódka droga. Na parę wyłożyłem 50zł. Jak już miałem pełen zestaw, celowałem w doznawanie przy niedawno zakupionych płytach Waitsa (Swordfishtrombones - 36zł, Rain Dogs - ok. 90zł i Live From Austin, którą dostałem w prezencie). Na sprawdzenie wrzuciłem jakąś płytkę Stonesów na ruszt. Grało pięknie. Jednak nie mam słuchu nietoperza, żeby słuchać muzyki z wibracji igły - amplituner nie działał. Następnego dnia wrzuciliśmy go na tylne siedzenie Subaru i popędziliśmy zawieźć ofiarę do naprawy. W punkcie usług przywitał nas miły dwarf, niższy ode mnie o głowę, co jest nie lada wyczynem. Naprawę zleciłem do 70zł. Następnie wymieniliśmy się numerami, żeby się pobajerować. Za kilka dni zadzwoniłem. Krasnolud zagłuszany przez dźwięki przelewanego żelaza i uderzania mosiężnym młotem o kowadło poinformował mnie, że sprzęt jest już gotowy do odbioru. Dupy w samochód i jadziem. Naprawa kosztowała 55zł. Zadowoleni wróciliśmy do domu, scalamy wszystkie części Wielkiego Planu. KURWA, DZIAŁA. Basy urywają dupę i wybijają okna, czego chcieć więcej. Pełni szczęścia, radości i chwały wbijamy igłę w Waitsa i doznajemy. Wreszcie doświadczamy obecności wyższej inteligencji i pojmujemy istotę wszechświata. Przez jakieś 15 minut. Wtedy to właśnie zesrał się prawy kanał. Aktualnie działa jeden kanał - jeden głośnik. Planujemy ponowne zawiezienie amplitunera do naprawy, jutro.
Podsumowując, na całą renowację wydałem jakieś 185zł, co nie jest kwotą szczególnie wygórowaną, jeśli można wybrać się 30 lat w przeszłość i mieć przy tym tyle zabawy.
czwartek, 8 lipca 2010
Tom Waits - Swordfishtrombones
last.fm
Year: 1983
Label: Island
Tracklist:
Więcej jazzu, więcej eksperymentów, więcej-mniej - czyli minimalistyczne rozwiązania.
Setny post!
Year: 1983
Label: Island
Tracklist:
1 | Underground | 2:01 | |
2 | Shore Leave | 4:18 | |
3 | Dave the Butcher | 2:20 | |
4 | Johnsburg, Illinois | 1:33 | |
5 | 16 Shells From a Thirty-Ought-Six | 4:33 | |
6 | Town With No Cheer | 4:28 | |
7 | In the Neighborhood | 3:07 | |
8 | Just Another Sucker on the Vine | 1:46 | |
9 | Frank's Wild Years | 1:53 | |
10 | Swordfishtrombone | 3:08 | |
11 | Down, Down, Down | 2:16 | |
12 | Soldier's Things | 3:23 | |
13 | Gin Soaked Boy | 2:24 | |
14 | Trouble's Braids | 1:18 | |
15 | Rainbirds | 3:14 |
Więcej jazzu, więcej eksperymentów, więcej-mniej - czyli minimalistyczne rozwiązania.
Setny post!
Tom Waits - Rain Dogs
last.fm
Year: 1985
Label: Island
Tracklist:
Mistrza nie trzeba przedstawiać.
Aktualnie mój ulubiony artysta. Jeden z nielicznych z tak wysokim stosunkiem liczby świetnych albumów do liczby nagranych w ogóle.
PS Teraz oczekujcie skondensowanej porcji muzyki bez obszernych opisów, bo kilka albumów się zebrało, mimo ograniczonego czasu na ich poznawanie.
Year: 1985
Label: Island
Tracklist:
1 | Singapore | 2:47 | |
2 | Clap Hands | 3:50 | |
3 | Cemetery Polka | 1:48 | |
4 | Jockey Full of Bourbon | 2:49 | |
5 | Tango Till They're Sore | 2:53 | |
6 | Big Black Mariah | 2:45 | |
7 | Diamonds and Gold | 2:34 | |
8 | Hang Down Your Head | 2:35 | |
9 | Time | 3:58 | |
10 | Rain Dogs | 2:59 | |
11 | Midtown (Instrumental) | 1:05 | |
12 | 9th & Hennepin | 1:58 | |
13 | Gun Street Girl | 4:39 | |
14 | Union Square | 2:26 | |
15 | Blind Love | 4:22 | |
16 | Walking Spanish | 3:09 | |
17 | Downtown Train | 3:55 | |
18 | Bride of Rain Dogs (Instrumental) | 1:11 | |
19 | Anywhere I Lay My Head | 2:48 |
Mistrza nie trzeba przedstawiać.
Aktualnie mój ulubiony artysta. Jeden z nielicznych z tak wysokim stosunkiem liczby świetnych albumów do liczby nagranych w ogóle.
PS Teraz oczekujcie skondensowanej porcji muzyki bez obszernych opisów, bo kilka albumów się zebrało, mimo ograniczonego czasu na ich poznawanie.
piątek, 21 maja 2010
Refreshment
Trochę tu zastój, ale miałem ostry zapierdol, niedługo będzie trza przeprowadzić małą konserwację.
piątek, 5 lutego 2010
Phylyps - Trak
last.fm
Year: 1993
Label: Basic Channel
Tracklist:
Rozpędzone killer bity chłopaków z legendarnego Basic Channel.
Year: 1993
Label: Basic Channel
Tracklist:
A | Phylyps Trak | 9:52 | |
B1 | Phylyps Base | 7:23 | |
B2 | Axis | 5:10 |
Rozpędzone killer bity chłopaków z legendarnego Basic Channel.
Intrusion - Intrusion / Reflection
wtorek, 2 lutego 2010
Bez tytułu
Przepraszam za brak update'ów, ale miałem problemy z połączeniem internetowym od ponad tygodnia.
czwartek, 24 grudnia 2009
środa, 23 grudnia 2009
Modest Mouse - The Moon & Antarctica
last.fm
Year: 2000 Label: Epic
Tracklist:
Powiew egzystencjalizmu i żalu, przemycony w naszpikowanych symboliką tekstach Isaaka Brocka i wokalu o zmiennej dynamice, pełnym kontrastów - jak chociażby w Tiny Cities Made of Ashes, gdzie wyważony śpiew z czasem przeskakuje w żałosny ryk: "Does anybody know a way a body could get away?". Grupa w możliwie przystępny sposób przedstawia nieporadność jednostki ludzkiej w obliczu ludzi o ambiwalentnych potrzebach i pragnieniach. Nieumiejętność funkcjonowania w bezmiarze otaczającego nieuporządkowanego świata. To make a long story short, zespół kultywuje manierę, jaką obrał na albumie The Lonesome Crowded West (1997), czyli głęboki sentymentalizm, wyrażający się w postaci smutnego zawodzenia instrumentów, a w innych miejscach zauważalny przez epatowanie pierwotnym wkurwieniem, w końcu okazując naiwnie optymistyczną nadzieję. Utwory układają się w symbiotyczną całość liryczną - zarówno pod względem kompozycyjnym, jak i tekstowym. Najlepsza płyta rockowa przynajmniej ostatniej dekady, a zarazem jedna z tych, gdzie patronat stricte komercyjnej, wielkiej wytwórni jest niezauważalny.
Year: 2000 Label: Epic
Tracklist:
3rd Planet | 3:59 | |
Gravity Rides Everything | 4:20 | |
Dark Center Of The Universe | 5:03 | |
Perfect Disguise | 2:32 | |
Tiny Cities Made Of Ashes | 3:14 | |
A Different City | 2:55 | |
The Cold Part | 5:01 | |
Alone Down There | 2:22 | |
The Stars Are Projectors | 8:46 | |
Wild Packs Of Family Dogs | 1:45 | |
Paper Thin Walls | 3:01 | |
I Came As A Rat | 3:47 | |
Lives | 3:18 | |
Life Like Weeds | 6:31 | |
What People Are Made Of | 2:14 |
Powiew egzystencjalizmu i żalu, przemycony w naszpikowanych symboliką tekstach Isaaka Brocka i wokalu o zmiennej dynamice, pełnym kontrastów - jak chociażby w Tiny Cities Made of Ashes, gdzie wyważony śpiew z czasem przeskakuje w żałosny ryk: "Does anybody know a way a body could get away?". Grupa w możliwie przystępny sposób przedstawia nieporadność jednostki ludzkiej w obliczu ludzi o ambiwalentnych potrzebach i pragnieniach. Nieumiejętność funkcjonowania w bezmiarze otaczającego nieuporządkowanego świata. To make a long story short, zespół kultywuje manierę, jaką obrał na albumie The Lonesome Crowded West (1997), czyli głęboki sentymentalizm, wyrażający się w postaci smutnego zawodzenia instrumentów, a w innych miejscach zauważalny przez epatowanie pierwotnym wkurwieniem, w końcu okazując naiwnie optymistyczną nadzieję. Utwory układają się w symbiotyczną całość liryczną - zarówno pod względem kompozycyjnym, jak i tekstowym. Najlepsza płyta rockowa przynajmniej ostatniej dekady, a zarazem jedna z tych, gdzie patronat stricte komercyjnej, wielkiej wytwórni jest niezauważalny.
poniedziałek, 7 grudnia 2009
Podsumowanie - zapowiedź
Na razie mało update'ów, bo i mało czasu, ale spodziewajcie się podsumowania roku w grudniu lub styczniu.
poniedziałek, 16 listopada 2009
Mount Eerie - Wind's Poem
last.fm
Year: 2009
Label: P.W. Elverum & Sun, Ltd.
Tracklist:
Na posuchę.
Obiektywnie rzecz biorąc ten album jest zajebisty - lo-fi-owe przyśpiewki zatopione w gęstej atmosferze inspirowanej subtelnym black-metalem, sporo kompozycji bazujących na ciszy i dark ambientowych szumach. Przemyślane dronowe wstawki pojawiające się znikąd, aby po kopnięciu w jaja nastąpiło błyskawiczne katharsis i zmiana klimatu. Płyta na myśl przywodzi noc w pierwotnym lesie Ameryki Północnej w zimę, gdzie w naszej świadomości - czy to z wycieńczenia, czy przez głęboko utkwione w podświadomości motywy - zaczynamy zgłębiać nieempirycznie otaczającą, wydającą się być absolutną, przestrzeń i zacierające się już istnienie czasu. Gdyby na płycie pojawiły się rytualne akcenty lub chociaż field recording w postaci odgłosów tajemniczych zwierząt i bardziej napięta atmosfera, do opisu mógłbym włączyć następujące zdania. Po chwili, już niemal całkiem zdepersonalizowani, trafiamy na plemię Indian niesplamionych brudnym palcem cywilizacji. Rodowici mieszkańcy kontynentu są w trakcie odprawiana rytuałów, również znajdują się w ambiwalentnym do przeciętnego człowieka stanie percepcji wspomaganym narkotycznie.
Year: 2009
Label: P.W. Elverum & Sun, Ltd.
Tracklist:
Wind's Dark Poem | 4:12 | |
Through The Trees | 11:33 | |
My Heart Is Not At Peace | 3:17 | |
The Hidden Stone | 3:46 | |
Wind Speaks | 3:46 | |
Summons | 2:51 | |
The Mouth Of Sky | 4:46 | |
Between Two Mysteries | 4:18 | |
Ancient Question | 3:24 | |
(Something) | 2:22 | |
Lost Wisdom Pt. 2 | 5:04 | |
Stone's Ode | 5:26 |
Na posuchę.
Obiektywnie rzecz biorąc ten album jest zajebisty - lo-fi-owe przyśpiewki zatopione w gęstej atmosferze inspirowanej subtelnym black-metalem, sporo kompozycji bazujących na ciszy i dark ambientowych szumach. Przemyślane dronowe wstawki pojawiające się znikąd, aby po kopnięciu w jaja nastąpiło błyskawiczne katharsis i zmiana klimatu. Płyta na myśl przywodzi noc w pierwotnym lesie Ameryki Północnej w zimę, gdzie w naszej świadomości - czy to z wycieńczenia, czy przez głęboko utkwione w podświadomości motywy - zaczynamy zgłębiać nieempirycznie otaczającą, wydającą się być absolutną, przestrzeń i zacierające się już istnienie czasu. Gdyby na płycie pojawiły się rytualne akcenty lub chociaż field recording w postaci odgłosów tajemniczych zwierząt i bardziej napięta atmosfera, do opisu mógłbym włączyć następujące zdania. Po chwili, już niemal całkiem zdepersonalizowani, trafiamy na plemię Indian niesplamionych brudnym palcem cywilizacji. Rodowici mieszkańcy kontynentu są w trakcie odprawiana rytuałów, również znajdują się w ambiwalentnym do przeciętnego człowieka stanie percepcji wspomaganym narkotycznie.
sobota, 17 października 2009
The Flaming Lips - Embryonic
last.fm
Year: 2009
Label: Warner Bros. Records
Tracklist:
Tu z kolei nowe Usta. Płyta jest na wysokim poziomie. Cała twórczość zespołu jest trudna do ogarnięcia, ale tegoroczna płyta na pewno jest jednym z jej hajlajtów, przy Yoshimi Battles the Pink Robots czy The Soft Bulletin. Nowoczesna psychodelia w garażowej panierce.
Year: 2009
Label: Warner Bros. Records
Tracklist:
Convinced Of The Hex | 3:57 | |
The Sparrow Looks Up At The Machine | 4:14 | |
Evil | 5:38 | |
Aquarius Sabotage | 2:10 | |
See The Leaves | 4:24 | |
If | 2:05 | |
Gemini Syringes | 3:41 | |
Your Bats | 2:35 | |
Powerless | 6:57 | |
The Ego's Last Stand | 5:40 | |
I Can Be A Frog | 2:14 | |
Sagittarius Silver Announcement | 2:59 | |
Worm Mountain | 5:22 | |
Scorpio Sword | 2:02 | |
The Impulse | 3:30 | |
Silver Trembling Hands | 3:59 | |
Virgo Self-Esteem Broadcast | 3:44 | |
Watching The Planets | 5:17 |
Tu z kolei nowe Usta. Płyta jest na wysokim poziomie. Cała twórczość zespołu jest trudna do ogarnięcia, ale tegoroczna płyta na pewno jest jednym z jej hajlajtów, przy Yoshimi Battles the Pink Robots czy The Soft Bulletin. Nowoczesna psychodelia w garażowej panierce.
The Kilimanjaro Darkjazz Ensemble - Here Be Dragons
last.fm
Year: 2009
Label: Ad Noiseam
Tracklist:
Nowe Kilimanżaro jest już od 15, ale nie daję linku, bo znowu będą płakać. Sami poszukajcie. Tym razem nieco więcej damskiego wokalu. Album lepszy od Mutations, słabszy od debiutu. Po drodze był jeszcze Tribute dla Moondoga (pojedynczy track).
Year: 2009
Label: Ad Noiseam
Tracklist:
1 | Lead Squid | |||
2 | Caravan! | |||
3 | Embers | |||
4 | Sirocco | |||
5 | Mists Of Krakatoa | |||
6 | Sharbat Gula | |||
7 | Samhain Labs | |||
8 | Seneca | |||
9 | The MacGuffin |
Nowe Kilimanżaro jest już od 15, ale nie daję linku, bo znowu będą płakać. Sami poszukajcie. Tym razem nieco więcej damskiego wokalu. Album lepszy od Mutations, słabszy od debiutu. Po drodze był jeszcze Tribute dla Moondoga (pojedynczy track).
piątek, 2 października 2009
Subskrybuj:
Posty (Atom)